Dear World: I'm coming!: Miss Lisboa

środa, 15 stycznia 2014

Miss Lisboa



Na dzień dobry okazało się, że muszę uciekać dalej, bo David nie ma jak mnie przekimać - jego mamusia przybywa i przywłaszczy sobie MOJĄ kanapę :) Akcja: kombinujemy nocleg w Madrycie! CS i prawdziwy "last minute". Już po drodze, z autobusu, miałam okazję podziwiać ciekawe obrazki, przestary akwedukt, ruiny ruin, widoki z góry i pod górę, pełna paleta/wachlarz, zwał jak zwał. Znowu uczucie wyobcowania i skrępowanie. Co oni, blondynki nie widzieli? Ok, tym razem wygrali! Kupiłam kapelusz :D Co się okazało? Że w 5 godzin ze spokojem da się ogarnąć centrum i najważniejsze atrakcje. 


Porobiłam zdjęcia, wypiłam kawę z maca (kocham klimatyzację!!!) i postanowiłam poleżeć w parku. We znaki najbardziej dawała się temperatura, 38 stopni w cieniu to zdecydowanie lekka przesada. Chyba dostałam delikatnego udaru. Nabrałam sił więc wróciłam na Serafinę. Opinia o mieście? Tłumy tylko w niektórych miejscach, ciąg dalszy kafelków i wąskich uliczek, oczywiście wspaniałe tramwaje na, które namiętnie polowałam. Z resztą... po co opisywać, najlepiej jak sami się przekonacie, a póki co macie malutką namiastkę :) 


Żałuję, że nie mogłam spędzić tam jeszcze jednego dnia ale... prawdopodobnie jeszcze kiedyś tu zawitam.Pozostał niedosyt. Po powrocie Davida pojechaliśmy po ,,obiad na numerek": kurczak z grilla, szpinak i UWAGA chipsy, tak NORMALNE chipsy :D Jedliśmy paluchami, posiedzieliśmy na tarasie, spiliśmy piwko, poobserwowaliśmy gekony. Jutro do zrobienia 625 km, oby było łatwiej niż wczoraj...

Więcej Lizbonki -> TUTAJ
 


ENG version :)

At the beggining of good day it turned out that I need to run away tommorow because David can't be my host for one day more - his mom is going to arrive and will be sleeping on MY couch :) Action: combine accommodation in Madrid! CS and the real "last minute". Along the way from the bus I had the opportunity to see many interesting pictures, really old one aqueduct, the ruins of the ruins, the views from the top and up the hill, full range. Again, the feeling of alienation and embarrassment. Behavinh like they didn't see blonde. Ok! This time they won! I bought a hat :D What happened? I realize that in five hours with no hurry I could see the city center and all main attractions.


I made a lot off pictures, drank coffee (I love air conditioning!) and decided to lie down in the park. The worst was temperature: 38 degrees in the shade is definitely a bit too much. I think I got a mild stroke. I came back to Serafina . Opinion about the city ? Crowds only in some places, more tiles and narrow alleys, of course wonderful trams wich I passionately hunted. But why I'm describing those?  The best if you will see this city one day and as long as you didn't: a tiny substitute on pictures :)


I regret that I couldn't spend another day there but... probably one day i will say one more time: hello Lisboa! Unsatisfied me. With David went out for on quickie d
inner: grilled chicken , spinach and ATTENCION chips, yep NORMAL chips :D (only in Poland we don't eat them for dinner???) ate with fingers, sat on the terrace, get some beer, observating geckos. Tomorrow 625 km to do, hope it will be easier than yesterday... crossing fingers.


More pictures -> HERE


 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz