Dear World: I'm coming!: 2014

czwartek, 25 grudnia 2014

Christmas.

Przyszły Święta. Życzę Wam spełnienia marzeń! Bo bez nich... się po prostu nie da! Róbcie w nowym roku co w Waszej mocy żeby marzenia zamienić w plany i wierzcie, że się uda. Bo... jak nie Wy uwierzycie to kto to za Was zrobi? Bądźcie szczęśliwi i zarażajcie szczęściem innych - wtedy smakuje najlepiej, a czasem wystarczy naprawdę drobnostka, chociażby uśmiech. Spełniajcie się, róbcie co kochacie, szanujcie innych i traktujcie ludzi tak jak sami chcielibyście być traktowani. Wesołych i spokojnych, odpocznijcie i najedzcie się. Wykorzystajcie czas na maxa!


 
Christmas came. I wish to all of you all your dreams come true! Because without dreams... it's just not possible to survive! Do in the new year as as much as you can, use all your power to turn dreams into plans and believe that they will succeed. Because... if you won't believe who will do it for you? Be happy and at the same time share your happiness with others - then it tastes much better and even sometimes really small thing even simple ones as smile can make a mirracle. Do what you love, respect others and treat people as you would like to be treated. Wish you Merry Christmas, get some rest and eat all those nice treats! Take advantage of the time to the max :) Love!

wtorek, 23 grudnia 2014

Tam gdzie zjadłam skorpiona / Where I ate scorpion


Po przylocie z Azji zabawiłam chwilę w Berlinie ;) / After long flight I stayed for a while in Berlin :)

Idą Święta - moje ulubione. Za grzane wino, choinkę obwieszoną lampkami, bigos, pierniki, gorące kakao i Love Actually.  Na zewnątrz pogoda bardziej jesienna niż zimowa, ludzie w sklepach coraz bardziej zwariowani, choinka stoi, pokój względnie odgruzowany. Checked! Tak, idą Święta. Ale nie o tym, nie o tym. Koniec prywaty, choć ostatnio mam wybitnie egzystencjalne problemy i każdego pytam o radę. Sza.


Khao San Road. Miejsca tego nie da się opisać w kilku słowach stąd też ten post. Cóż, jest to nic innego jak ulica, choć nie byle jaka, bo praktycznie przez całą dobę tętni życiem. Za dnia obstawiona tuk tukami i taksówkami, dookoła puby/restauracje - wszystko jest tu multi-funkcjonalne :) - i mnóstwo stoisk. Chcesz dredy? Da się zrobić. Tatuaż z henny? Jak najbardziej. Kastet? Baaaa, maczeta też się znajdzie. Nie masz prawa jazdy? Na to też znajdzie się tutaj sposób. Wiele osób mieszka w guesthousach przy Khao ale szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak oni sobie radzą gdy zachodzi słońce. Przy takim hałasie można zasnąć jedynie na ostrym wspomaganiu. Jeżeli wiecie co mam na myśli.


Bo w nocy to istne piekło. Wszyscy drą się i oferują ping-pong show, taxi czy wiadra pełne wszelkiej maści drinów, obijasz się ludzi przeciskając przez dziki tłum, małe panie w strojach pseudo-ludowych biegają z drewnianymi żabami i koszami pełnymi bransoletek, koralików (gdy przejeżdża się patykiem po pofalowanych żabich pleckach usłyszymy dźwięk jaki wydaje prawdziwa żaba, na początku wszyscy drewniane maszkary za urocze, a po 10 minutach uznają, że to najbardziej irytujący dźwięk ever).


Nie jestem hejterem - są też plusy! Muzyka na żywo, wielu wspaniałych ludzi, mnóstwo kolorów, idealne miejsce do obserwacji, mnóstwo ciekawostek kulinarnych ;) Wiele razy wyszłam sama na obiad, czy na piwo i zazwyczaj kończyło się to podobnie :) Ktoś się do mnie przysiadał, ktoś zagadał. Niech ktoś mi powie, że podróżowanie solo jest nudne, smutne i nie ma do kogo gęby otworzyć. Nigdy w życiu!

Ceny! Niektóre z kosmosu ale nie ma aż takiej tragedii.

Piwo duże od 90 do 120bht (9-12zł)
Piwo małe od 60 do 80bht (6-8zł)
Obiad z piwkiem w knajpce, która nie wygląda na zbyt exclusive ale jedzenie jest pyszne, a porcje zacne - 90bht czyli 9 zł. Bardzo blisko, bo na Rambuttri Road, gdzie dostać się można bezpośrednio z KSR skręcając w Susie Walking street. Jest tam również masa hosteli/guesthousów, należy iść w lewo i za jakieś 4 minuty marszu blisko końca ulicy znajdują się super miejscówki z jedzeniem ;)
Wiaderko z alkoholem od 200 do 500bht (20-50zł)
Japonki kupione we wrześniu 70bht (7zł), japonki w grudniu gdy zaczął się sezon 150bht  czyli 15zł (wołali o 250, wariaci) - kolejny powód ,,za" żeby unikać sezonu
Pokrojone, obrane owoce 20-30bht (2-3zł) mango... najlepsze na świecie
Zimniutki pyszniutki kokos 30-40bht (3-4zł)

Człowiek jak krowa, z widra pić musi. / People like cows must be drinking from the bucket.
 
Wskazówki:  

Uważajcie w 7eleven przy Khao San. Zawsze liczcie i sprawdzajcie resztę i patrzcie czy panie nie nabijają rzeczy na kasę podwójnie. A próbują bardzo często licząc na a) ludzką ignorancję b) gapiostwo lub c) duże prawdopodobieństwo występowania stanu upojenia alkoholowego u klienta.

Za dnia przy Khao San jest taniej :) Jeżeli chcecie się wybrać na zakupy akurat tam pamiętajcie o targowaniu. Zawsze możecie powiedzieć, że widzieliście coś w innym miejscu o połowę tańsze, albo, że to za drogo. Czasem zwyczajne odwrócenie się na pięcie działa i czasem krzyczą za tobą zgadzając się na niższą cenę.

Jeżeli macie w planach ostre zwiedzanie Bangkoku - nie śpijcie bezpośrednio w hostelu przy tej ulicy. To zło i gwarancja nieprzespanej nocy.

Uważajcie na kieszonkowców. Torebki noście przerzucone przez ramię, nie noście portfeli w kieszeniach, nie kładźcie rzeczy na stolikach. To niestety czasem kusi, a w tym tłumie, cóż szanse na pogoń za złoczyńcą są zerowe, o odnalezieniu typka nie wspominając.

Jeżeli idziecie jeść zawsze wybierajcie miejsca najbardziej zatłoczone, mamy gwarancję, że jedzenie jest dobre i świeże, b nie bez powodu jest pełne ludzi prawda? :)   

Meet us: from the lef side Me and Ben, HairyPotter and I.
 
ENG version :)


Christmas are coming - my favorite. Because of mulled wine, Christmas tree hung with lights, stew, hot cocoa and Love Actually. The weather outside is more like during autumn than winter, people in the stores more and more crazy, Christmas tree is in living room, gingerbread are decorated, room is cleared from rubble.  

Berlin!

Yeshere comes Christmas. But that's not it, the end of the private stuff, even if I have very existential problems for last couple of days and all of my friends I'm asking for advice. Shhhh.


Khao San Road. This place can't be described in a few words that's why I needed to write this post. Well, this is nothing more than a street, but not normal one, vibrant for whole day and night. During the day is full of tuk tuks, taxis around, with many pubs/restaurants - everything is multi-functional :) - and plenty of stalls. Do you want dreads? We can do that. Henna tattoo? Also. Knuckles? Yeah, machete also can be found. You don't have a driving license? You can get it here. Many people are living in guesthousach on Khao but to be honest I have no idea how they cope when the sun goes down. With such noise you can only sleep in the ,,emergency assist". If you know what I mean.

 
Because the night is hell. Everyone tear and offer ping pong show, taxi or a bucket full of all sorts of coctails, bounces off of people pushing through the
wild crowd , little ladies in fake tradicional costumes run with wooden frogs and baskets full of bracelets (if you drive a stick on wavy frog's back the sound is same as real frog, at the beginning we all considered them to be charming but after 10 minutes we decided that this is the most annoying sound ever).

 

I'm not person who hate everything - there are pluses! Live music, tons of great people, lots of colors and the perfect place to observe ;) Many times I went alone for lunch or a beer and it usually ended up :) Someone like me sat down, someone started to talk. If someone will tell me that traveling solo is boring, sad and there's no one talk with... bullshit. 

gaz rozweselający / laughing gas
 
Prices!

Large beer from 90 to 120bht (9-12zł)
Small beer from 60 to 80bht (6-8zł)
Lunch in a restaurant with beer, place does not look very exclusive but the food is delicious and the portions respectable - 90bht same as 3$. Very close, because to Rambuttri Road you can get directly from KSR turning Susie Walking Street. There is a mass of hostels / guesthousów, go to the left and in about 4 minutes walk near the end of the street are great places to eat  

Buckets from 200 to 500bht (7$-13$)
FlipFlops bought in September 70bht (2,5$), flip-flops in December when the season began 150 bht so 5$ (at the beggining they wanted 250bht, for stupid flip flops, madness) - another reason to avoid the season.
Chopped, peeled fruits 20-30bht (1$) mango... the best in the world.
Cold, fresh coconut 30-40bht (1-1,5$) 

 
Zjadłam tego drania! / I ate this bastard!

Tips:

Be careful in 7eleven on Khao San. Always count change and and observe if they are scan prices of goods once. They try very often relying on a) human ignorance b) wool-gathering, or c) a high possibility of occurrence of the state of intoxication of client.

During the day shopping on Khao San is cheaper :) If you want to go for shopping there just remember to bargain. You can always say that you have seen something in another place for about half price, or it's just too expensive. Sometimes ordinary turning on heel works and sometimes they are agreeing for a lower price when you are almost out from the shop.

If you have plans to do big Bangkok tour - never sleep in hostel directly next to this street. This is evil and guarantee a sleepless night.

 
Watch out for pickpockets. Wear the bag thrown over your shoulder, never keep wallets in your pockets, never leave things on the tables. This is unfortunately sometimes tempting and in the crowd chance of chasing the villain is zerono mention finding.



If you are going to eat always choose the most crowded places, you have guarantee that the food is good and fresh, there must be a reason why it's full of people, right? :)


Christmas stuff and Khao San Road... that looks weird together :D

sobota, 20 grudnia 2014

Must see in Bangkok


Na początek ciekawostka z internetów, pełna nazwa Tajska miasta brzmi: Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit. 


Co oznacza: Miasto aniołów, wielkie miasto, wieczny klejnot, niezdobyte miasto boga Indry, wspaniała stolica świata wspomaganego przez dziewięć pięknych skarbów, miasto szczęśliwe, obfitujące w ogromny Pałac Królewski, który przypomina niebiańskie miejsce, gdzie rządzi zreinkarnowany bóg, to miasto dane przez Indrę, zbudowane przez Vishnukarna . Jest to najdłuższa nazwa na świecie, wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa. Ciekawe czy Tajowie znają pełną nazwę... nastepnym razem spytam.


Dotarłam do Bangkoku około 4 rano, 2 godziny przed czasem. Pierwszy widoczek? Khao San Road (główna imprezowa i backpackerska ulica gdzie można kupić wszystko) a na niej kupka jedzenia bądź przetrawionego i zwróconego jedzenia, a dookoła gromadka wypasionych szczurów wciągających ową ,,potrawę" (to chyba jakiś Bangkokczański gatunek, takich tłustych mutantów nie ma nigdzie!)


 
Popełniłam paskudny błąd: zabookowałam hostel gdzie check-in time był o godzinie... chyba 14tej jeżeli dobrze pamiętam, przyszłam wcześniej, około 10tej i spałam... na kanapie w holu. Hostel nazywał się Khaosan Immjai gdzie zapłaciłam 35zł za nockę (to był jeden z mych droższych noclegów), 7 minut od Khao San, 8 osobowy dorm tylko dla kobit :D Bardzo miłe i czyste miejsce.



Miałam mnóstwo czasu  zanim dotarłam do hostelu więc siedziałam na krawężniku i obserwowałam. Około piątej/szóstej ze świątyni wyszli wszyscy mnisi, z jakimiś dziwnymi miskami. Jak się okazało zbierali oni datki (owoce, warzywa) od ludzi i błogosławili ich (tak to przynajmniej wyglądało).
 
A co tam jest do zobaczenia w Bangkoku? Otóż dość dużo, choć mi 2 pełne dni (na wiariata) w zupełności by wystarczyły :)

Świątynie, dużo porozrzucanych po mieście świątyń (ok. 400!). 


Główne to: Wat Pho, z płatnym wstępem - jakieś 2 złote (z wielkim złotym, leżącym Buddą w środku), Wat Arun - tu może 3złote albo 5 (mój numer 1), Wat Phra Kaew (ze szmaragdowym Buddą), Wat Saket za free (na Złotej Górze :D, trzeba pokonać kilka schodków)


Co do świątyń i pałacu: zawsze w nich panuje swego rodzaju sovoir-vivre. Szacunek! Przed wejściem do świątyni zostawiamy buty przed wejściem (zazwyczaj są znaki gdzie co i jak, jeżeli nie ma: zdejmij buty tak czy inaczej, dla zasady ;). NIE dla: szortów, odkrytych ramion i dekoltów - dobra rada dla kobit: zawsze noście w plecaku dużą chustę/sarong, nada się na biodra, jako szalik i w wielu innych sytuacjach o czym innym razem.

Wielki Pałac Królewski. Ładniutki z zewnątrz, wstęp kosztuje (chyba) 50zł, po całym dniu latania po świątyniach miałam jednak dość  i go sobie darowałam, może innym razem ;) Przed pałacem znajduje się ogromny park-trawnik, idealny na wieczór gdy chce się uciec od wrzawy i hałasu (trzeba uważać, bo zamykają go 23)


Khao San Road - ulica ze wszystkim co ci przychodzi do głowy ale o tym oddzielny post.


Targ Chatuchak - istny zakupowy raj. Najlepiej udać się tam w weekend, jest wtedy największy (co za tym idzie dość łatwo się zgubić, jeżeli coś Ci się spodoba - kupuj, bo drugi raz tego samego miejsca nie znajdziesz). Gdyby to zobaczył sanepid, gdyby to zobaczyło greenpeace... masakra. Widziałam wszelkie możliwe gatunki zwierząt. Wiewiórki i sowy z łańcuchami na stópkach, sowy, papugi, szczeniaki, rybki. Cały targ podzielony był na działy, nie chciałam widzieć - widziałam. Kiedyś uratuje wszystkie zwierzęta świata!

Jak się tam dostać? Najlepiej lokalnym busem :) Kosztuje grosze, a z miejsca na mapie jeżdżą 2 busy, o numerki spytajcie na przystanku, bo rozkłady wyglądają o tak:



Chinatown - Chiny w środku Tajlandii. Dużo jedzeniowej chińszczyzny, tłumy przeciskających się wąskimi uliczkami ludzi. Chaos. Najlepiej dostać się tam łapiąc taxi-łódkę (mają kilka linii, oznaczone są kolorami, ja poruszałam się pomarańczową, o wiele szybciej niż tuktukiem czy zwykłą taksówką, i taniej).


ENG version :)

At the beginning sth from the internet, the full name of capital of Thailand is: Bangkok Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit.  



What means the same as the city of angels, the great city, the eternal jewel city of the impregnable god Indra, great capital of the world, assisted by nine beautiful treasures, happy city, abounding in an enormous Royal Palace that resembles the heavenly place where governs reincarnated god, a city given by Indra built by Vishnukarna. It is the longest name in the world, into the Guinness Book of Records. 


I wonder whether the Thai people know the full name... next time I'm gonna ask.

I got to Bangkok about 4 in the morning, two hours ahead of time. First view? Khao San Road (the main
backpackers and party street where you can buy everything)  with pile of food or digested food on the grounds with sitting around rats (probably it's some special rat species such mutants, soooo fat bastards!)

 

I made a stupid thing booked hostel where the check-in time was at 2 am... if I remember well, I came early and I slept on the couch in the lobby. Hostel was  called Khaosan Immjai 12$ per nite, 7 minutes from the Khao San, 8 bed dorm only for woman :D Very nice and clean place


In the morning I  had a lot of time so I was sitting and watching. About a fifth/sixth am I saw a lot of monks who came out from the temple with some strange bowls. As it turned out they were collecting donations (fruits, vegetables) from the people and blessed them (at least it seemed).


And what to see in Bangkok?

Temples, many temples around the city (approx. 400!). The main ones are: Wat Pho with entrance fee - around 1,5$ (with a big gold lying Buddha), Wat Arun for maybe 2$ (my number 1!), Wat Phra Kaew (with the emerald Buddha), Wat Saket for free (the one on Golden Mount :D, just need to climb a bit)



As for the temples and the palace: there is always kind of sovoir-vivre. Respect! Before entering the temple leave shoes in front of entrance (usually there are signs where what and how, if there isn't: take off your shoes anyway, on principle ;)). NO for: shorts, exposed shoulders and necklines - good advice for girls: always have in your backpack large scarf/sarong, you can put it on your hips, shoulders.

 

Grand Palace. Nice one! Entrance fee (I think) it was around 500bht so around 17$ after a day of flying around the temples I had enough and gave it myself, maybe next time ;) In front of the palace there is a huge park-lawn, perfect for an evening when you want to get away from the bustle and noise (be careful, because it closes 11pm, I think). To enter here you NEED to have long pants, even scarf doesn't help.


 
Khao San Road - the street with everything you can imagine but about that: separate post.

  

Chatuchak Market - shopping paradise. Best to go there on a weekend, it is the largest (it's quite easy to get lost, if you like something just buy it because you will not find the same place). If greenpeace woudl see that... massacre. I've seen every possible species there. Squirrels and owls with chains on foot, parrots, puppies, fish. The whole market was divided into sections, I didn't want to see that one but I saw. One day I will save all the animals of the world! How to get there? The best way is to catch a local bus.


It costs pennies and  from the place which is marked on the map there are 2 buses, just ask for the numbers on the stop, because the schedule looks like this one above ;)


Chinatown - China in the middle of Thailand. A lot of the Chinese food, crowds in the narrow streets. Chaos. The easiest way to get there is water-taxi. They have few lines (instead of numbers etc they have different colors, I used orange line from piere close to Arun paid maybe 40bht or even less).


środa, 17 grudnia 2014

20 rzeczy, które musisz wiedzieć o Tajlandii / 20 things you need to know about Thailand


To wszystko mnie na początku zaskoczyło, czasem wkurzało, potem się przyzwyczaiłam i nic już nie robiło na mnie wrażenia. Z czym się trzeba zmierzyć? Troszkę tego jest ;) I mimo, że niektóre rzeczy brzmią absurdalnie: taka Tajlandia.

1. O wszystko należy, a właściwie TRZEBA się targować. Czasem rzucają ceny z kosmosu z nadzieją, że ,,człowiek z zachodu" zapłaci. No niestety ptaszki.

2. Wszystko jest ,,cheap, cheap", ,,good price for you madam", ,,special price for you" itd. co wcale prawdą nie jest :D

3. Nawet jeśli w rządku stoi 20 tuk tuków każdy kierowca spyta czy chcesz tuk tuka, gdzie idziesz itd. czasem pod przykrywką pomocy chcą gdzieś cię zabrać. Ogólnie z nimi wiąże się mnóstwo historii. Pamiętaj: nigdy nie ma nic za darmo, a jeżeli tuk tuk oferuje Ci dobrą cenę to istnieje możliwość, że zabierze cię na ,,szemrane" zakupy do znajomych. Zawsze uzgadniaj cenę przed wejściem do pojazdu, jakiegokolwiek ;) 


4. Lód np. ten w drinku w Tajlandii jest bezpieczny, krzywda się nikomu nie stanie. Nie wykręci jelit na lewą stronę, obiecuję.

5. W Tajlandii możesz kupić wszystko. Od podrobionego dokumentu (o jakimkolwiek zamarzysz!) przez kastety, peruki i smażone skorpiony.

6. Zwierzęta najczęściej występujące w Tajlandii? Szczury, karaluchy, bezpańskie psy i małpy.


7. Nawet gdy na niebie są chmury można się opalić na czerwono. 

8. Jedzenie wcale nie jest aż takie ostre. Tajowie wiedzą, że mamy wrażliwe podniebienia i zazwyczaj wszystko jest w wersji ,,mild". Na szczęście zawsze na stole znajdziemy masę przypraw, sosów więc można doprawić po swojemu. A papryczki mają cudownie wypalające mordkę.

9. Drinki można kupić w wiaderkach, takich jak do piaskownicy (w Bangkoku np. za od 20 do 50zł, zależy od baru).

10. Alkohol w Tajlandii jest względnie drogi, porównując do polskich standardów rzecz jasna ;) . Duże piwo w Bangkoku kosztuje ok. 10/12zł, małe 6/8zł.

 
11. Bilety mamy zazwyczaj jedynie w początkowym etapie podróży, potem dostajemy naklejki, odsyłają nas z miejsca na miejsce i... o dziwo jakoś to funkcjonuje.

12. Gdy mamy plan jechać gdzieś busem trzeba się liczyć z kilkoma rzeczami:

- busy długodystansowe zazwyczaj są busami nocnymi

- zazwyczaj zabierają cię spod umówionego miejsca od 3 do 1h przed planowanym odjazdem

- nigdy nie bierz wody od kierowców, bo czasem lubią wsypywać tam środki nasenne

- żadnych pieniędzy i dokumentów w plecaku z luku bagażowym, a nawet i podręcznym (polecam zainwestować w nerki, upchać rzeczy po majtkach czy staniku)

- często zdarzało się, że dojeżdżaliśmy sporo przed czasem, czas orientacyjny podany w biurach jest wariantem ,,pesymitycznym"

- wiele firm busiarskich de facto nie istnieje w papierach, tzw.są to firmy widmo/firmy duchy z którymi policja ma zazwyczaj sporo problemów (kradzieże, kierowcy bez praw jazdy itp.) i w takich trzeba być uważnym
- czasem ostatni przystanek zamiast centrum to przystanek na końcu świata, gdzieś na przedmieściach, a tam zazwyczaj czeka bus, który zarabia na was ekstra pieniądze

13. Mimo, że ruch jest lewostronny, światła, pasy, przejścia dla pieszych istnieją... anarchia.

14. Wszyscy wiedzą gdzie jest Polska, a niestety okazuje się, że tego nie wie połowa osób ;) I to funkcjonuje w wielu przypadkach. 

15. W takim Bangkoku na przykład każda taksówka ma na czubku znak TAXI METER, a mało kto chce jeździć z taksometrem. A jeżeli już to wybiera nieco bardziej krętą i długą drogę :) Z punktu 14tego: Taksówkarz wie gdzie jedzie? Nie zawsze. 


16. Jeżeli nie jesz mięsa, czasem możesz dostać ot tak kurczaka. Czasem nie ogarniają terminu: no meat.

17. Klimatyzacja zazwyczaj zabija. Polar, długie spodnie i skarpetki to w autobusach, kinie, samolocie bardzo istotna kwestia. Bardzo! Zauważyłam też, że jeżeli śpi się w pokoju z klimatyzacją człowiek gorzej znosi upały tj. bardziej się poci i upał bardziej ,,męczy". Jeżeli mamy jedynie wiatrak w pokoju nadal jesteśmy w stanie egzystować i spać, a wyjście na dwór staje się diametralnie mniejszym wyzwaniem.

18. Jeżeli turysta ma wypadek wina zawsze jest po jego stronie.

19. Wszyscy wszystko wiedzą. Jeżeli spytasz o drogę od każdego usłyszysz inną wersję gdzie należy się udać. Tuk tukarze oczywiście twierdzą, że wszystko jest daleko chociażby nasz cel był tuż za rogiem ;) Raz śpiesząc się na autobus spytałam o kierunek, każdy wiedział i nie wiedział zarazem.Amen.

20. Tajlandia się psuje. My ją psujemy. Z jednej strony turystyka napędza gospodarkę, a z drugiej wszystko aktualnie kręci się wokół pieniądza, natura niszczeje i po jakimś czasie nabiera się przekonania, że Tajowie są kochani, mili i uczynni nie bez powodu. okrutne to myślenie, nie chcę generalizować ale często walczyłam w swej głowie z takimi myślami :/



ENG version :) 


And all those things surprised me, sometimes were driving me crazy and pissing of then got used to it and there was nothing what I couldn't stand . What can you expect? And even though some things sounds like absurd: that's Thailand.

1. Always you NEED to bargain. Sometimes they are telling you price money from outer space, hoping  that ,,westerners'' will pay. Well, unfortunately not always.

2. Everything is ,,cheap, cheap", ,, good price for you madam", ,,special price for you "etc. which is not true at all :D


 
3. Even if the row of 20 tuk tuk drivers each driver will ask if you want the tuk-tuk, where do you go etc. sometimes under the guise of help they want to take you somewhere. Generally there are plenty of stories with them. Remember: nothing is for free and if tuk tuk offers you a really good price it is possible that he want to take you on,, dodgy "shop  of his friends. Always ask for price before entering the vehicle, anykind of vehicle ;)

4. Ice. No worries, in Thailand it's safe, nobody had stomach problems.


 
5. In Thailand you can buy everything. From the fake document (any you dream about!) through the knuckle, wigs and fried scorpions.



6. Rats, cockroaches, stray dogs, and monkeys - thai most common animals.

7. Even when the sky is full of clouds can get tanned very quickly.

8. The food is not that spicy here. Thai people know that we have a ,,sensitive palate" and usually everything is in mild version. Fortunately always on the table u can find the mass of spices, sauces so you can add as much spices as you want to. And peppers are wonderfully firing muzzle.

9. Drinks can be purchased at buckets, such as the sandbox (in Bangkok eg. For 20 to 50 PLN/ 7,40$ to 16$, depends on the bar).



10. Alcohol in Thailand is relatively expensive, compared to Polish standards, of course ;). Large beer in Bangkok costs approx. 10/12zł what is same as 3,2/4$, small 6/8zł so 2/3$.

11. Paper tickets we usually have only in the first part of the journey then everybody get a sticker, they refer us from place to place and... somehow strangely works.

12. When you have a plan to go somewhere by bus you need to know several things:


- mostly buses are night buses/sleeping buses

- usually they will pick u up from the agreed place from 3 to 1 hour before scheduled departure

- never take water from the drivers, because sometimes they like to put there sleeping pills


 

- no money and documents in a backpack in main luggage and even hand (I recommend investing in small bag which you can hide under your t-shirt, cram things in panties or bra)

- it often gonna happen that you are going to reach your destination lot ahead of time, the time given in the offices landmark is pesimistic variant

- many bus companies de facto does not exist in the papersthey are like ghost/firms spirits with whom the police usually have a lot of problems (theft, driving without a driving license, etc.).

- sometimes the last stop instead of the center is a stop at the end of the world, somewhere in the suburbs, and there is usually waiting the bus which want extra money for going to center or your hostel

 
13. Left-sided. Lights. Crosswalks... everything exist in here but still it's an anarchy.



14. Everyone knows where Poland and unfortunately it turns out that half of the people doesn't know ;) and it's same thing in many cases.

15. In  Bangkok for example each taxi has on the top the sign TAXI METER and hardly anyone wants to ride with using a taximeter. And if they will use it probably driver will choose a more tortuous and long way :) From the 14th point: Taxi driver knows where to go? Not always.

16. If you are vegetarian sometimes you just can get chicken. Sometimes they don't get the term: no meat.

17. Air conditioning usually kills. Polar, long pants and socks in buses, the cinema or in the plane are very important issue. Very! I also noticed that if you sleep in a room with air conditioning man worse tolerate heat, after going out you're sweating more and heat makes you more tired. If we have only fan in the room, we are still able to exist and sleep but going out is easier and we are not that sweaty after all. Really! Even if it sound bit weird.



 
18. If the tourist has an accident the fault is always on his side.

19. We know everything. If you ask for directions you will hear 100 different versions where you should go. Tuk tuk drivers of course say that everything is far away even if our goal was just around the corner ;) Once on the bus hurrying asked for direction: everyone knew and did not know at once. Amen.

20. Don't get me wrong but Thailand breaks. We spoil it. On the one hand tourism drives the economy, on the other all currently revolves around money, nature is decaying and after a while becomes a belief that Thai people are beloved, nice and accommodating but not without reason. This is cruel thinking, I know. I do not want to generalize but often struggled in his head with such thoughts :/