Dear World: I'm coming!: marca 2014

poniedziałek, 24 marca 2014

Barcelona - Montpellier



 
Nie podobają mi się nowe Mapsy! / Hate new google maps!
Od dziś mym towarzyszem podróży miał się stać D. kolega, którego poznałam przez CS, a potem wspólnie plażowaliśmy/imprezowaliśmy (w sumie niemały przypadek, okazało się, że również zmierza do Montpellier). Z innej beczki: nie dowierzałam, że ludzie na hitchwiki AŻ tak szczegółowo opisują jak dotrzeć do poszczególnych miejscówek. Wprost niesamowite! Na stacji przewinęło nam się może... z 7 backpackersów? Najpierw machaliśmy kartką, potem usiedliśmy z nią na stacji, a ostatecznie podchodziliśmy do ludzi i pytaliśmy gdzie jadą (uparcie twierdzę, że samej jest o niebo łatwiej!!!). 

 
W końcu zlitował się nad nami pan Włoch w pseudo-dostawczaku, mieszkający w Hiszpanii, handlujący ciuchami.  Nieprzespane noce w Barcy dały o sobie znać i byliśmy najgorszymi towarzyszami podróży z możliwych - spaliśmy. PO dotarciu do bramek dostałam prezent o jakim zawsze marzyłam -> kombinezon z fluo napisem "Ibiza party people" <3! Btw. Stanie na bramkach rządzi! Zabrała nas babeczka, która jechała do samego Montpellier!!! To był jej pierwszy raz gdy kogoś przygarnęła ale stwierdziła, że mamy "sympatyczne mordki" więc czemu nie, no i myślała, że jesteśmy rodzeństwem :) 

Kolejny stop - 3 minuty i kolejna babka. Dotarliśmy do centrum. Mój CS nie wypalił więc... zrobiliśmy iście francuskie zakupy (wino, bagiety, sery śmierdziele) i udaliśmy się w kierunku plaży. 2km z buta do przejścia, po całym dniu w upale, wśród wściekłych i meeega upierdliwych komarów... to był naprawdę ciężki spacer. Dotarliśmy gdy było już ciemno więc było to dość logiczne, że piasek po tej nocy będzie w każdym możliwym miejscu i zakamarku plecaka. No nic. Rozłożyliśmy namiot, zaczęliśmy ucztować. Plaża, prysznic nieopodal, wc, gwiazdy, szum fal. Idealnie! Nawet się ucieszyłam, że mój CS nie wypalił, drugiego dnia jednak zmieniłam zdanie, ale o tym następnym razem. Chciałam wstawić zdjęcia ale... Męczę D. od kiedy wróciłam i nadal ich nie mam :D



ENG version :)

From today, my traveling buddy was D. colleague whom I met through CS and then together spent time on beach/partying (coincidence! It turned out that he also goes to Montpellier). I didn't believe that people on hitchwiki gave that detailed description of how to get to various spots. Quite amazing! At the station we met we met... seven backpackers? Firstly hailed the papers, then sat down with them at the station and eventually approached the people and asked where are they going (stubbornly maintain that same is so much easier!).


In the end we found some guy from Italy in little truck, living in Spain who traded clothes. Sleepless nights in Barcelona made ​​that we were the worst possible travel companions - we slept. AFTER reaching the goals I got the gift I've always dreamed of -> jumpsuit with fluorescent labeled " Ibiza party people " hahaha ! Btw . Standing at the gates rules! We couhgt a lady who was going to Montpellier! It was the first time that she took someone but she found that we have a "nice faces" so why not and she thought also that we are brothers and sisters :) 

The next stop, 3 minutes and another lady. We arrived to the center. My CS did not work out so... we made a truly French shopping (wine, baguettes, smelly cheese) and headed towards the beach. 2km by foot after a long day in the heat, among angry and peevish mosquitoes... it was a really tough walk. We reached it when it was dark so it was quite logical that the sand after that night will be in every possible place and corner of the backpack. We spread the tent, we began to feast. Beach, near the shower , toilet , stars, the sound of waves. Perfect! I was even glad that my CS didn't work, the second day, however, I changed my mind, but more about that next time. I supposed to show u sme pics but unfortunately D. is to lazy to send them to me :)

 

wtorek, 18 marca 2014

Small, general plan


 A już jutro!!!


 
Ale nie o tym. Krótko i na temat. O taaaka jestem zorganizowana! Trochę painta i voila! :) Często słyszę: ale jak? Ale skąd? Ale dokąd? Oto odpowiedź na powyższe pytania. Jest to plan bardzo ogólny, na ew. planowanie reszty mam nadal... 166 dni :D

1. Tajlandia
2. Malezja
3. Singapur
4. Indonezja
5. Brunei
6. Filipiny
7. Tajwan
8. Japonia
9. Korea Płd.
10. Chiny
11. Wietnam
12. Laos
13. Kambodża

I stamtąd hyc, hyc do Tajlandii!




ENG version :)

Short and to the point. O yeah I'm sooo organized! A little of Paint, and voila! :) I often hear: but how? But when? But where? Here are the answers to the above questions. This is a very general plan for planning of the rest I still have... 166 days :D

1. Thailand
2. Malaysia
3. Singapore
4. Indonesia
5. Brunei
6. Philippines
7. Taiwan
8. Japan
9. South Korea.  
10. China
11. Vietnam
12. Laos
13. Cambodia

 And then back to Thailand!

niedziela, 16 marca 2014

Private - public


 
Między innymi o tym co było na facebooku ale o czym tu nie wspominałam... i nie tylko :) Prywata maksymalna.

1. Nadal namiętnie pracuję i próbuję zbić tzw. kokosy :D Nie wydaję na głupoty i kombinuję jak tu zaoszczędzić więcej. Wszystko co zarobię leci do słoika, a w nim już 1656,66 (po zakupach z punktu kolejnego).

2. Mam nowe dziecko - kupiłam plecak! Za 100 zł mniej niż na allegro :D Przyjedzie do mnie z Czech i powinien dotrzeć lada dzień. Tylko gdzie tu go wypróbować??? W sumie, od biedy mogę pójść z nim na zakupy hmm...

3. Zgłosiłam się na "konkurs" (o tu dokładnie) na Dniach Turystyki, które są organizowane na mym zacnym wydziale. Swoją drogą: polecam! Super impreza, rezerwujcie sobie czas 7 i 8 kwietnia. Jak pojawi się program z pewnością dam znać ;)

4. Kolejny konkurs: Can you make it?. Kolejny organizowany przez Red bulla, 100 3-osobowych teamów z całego świata, jako waluta i karta przetargowa puszki red bulla, bez telefonu, pieniędzy i kart płatniczych. Napisał do mnie P. i w ten sposób znalazłam się w teamie Czeskim :) chyba nieco na nielegalu.  Zastanawiające, że w spisie drużyn, w regulaminie nie ujęli Polaków, no tak... Polak potrafi, pewnie tego organizatorzy obawiają się najbardziej.

5. Obmyślam jak najszybciej napisać magisterkę. Choć temat jest super (w dużym skrócie: miasto w muzyce) a pomysłów mnóstwo jakoś ciężko mi się zebrać w sobie i TO ruszyć. Może dzisiaj, może dziś będzie TEN dzień?

6. Plan wyjazdu za granicę ewoluuje. Myślałam o Londynie ale... w wakacje wiele osób wpada na identyczny pomysł i szuka pracy właśnie w okresie wakacyjnym. Nie stać mnie na miesięczne szukanie pracy i nieróbstwo. Muszę sprawdzić jakieś zbiory i ew. próbować coś załatwiać z Polski żeby jechać i mieć od razu zapewnioną robotę.





ENG version :)


Things which were on Facebook, weren't there and a little bit more :) Privates to the max.

 
1. Still working "passionately" and I'm trying to "beat the so-called coconuts" :D I don't spend them for stupid stuff and trying to figure out how can I save even more money. Everything I earn goes into a jar and it's
already 1,656.66 so around  390 euro (after shopping from the next point).


2. I have a new baby - I bought a backpack!!! For 100 zł less than on allegro :D Coming to me from the Czech Republic and should be here for couple of days. But where to try it out? In total I can go for a big shopping, hmm ...


3. I sent application for the "contest" on Days of Tourism on my noble faculty here exactly. By the way: I fully recommend this festival! Great party, reserve yourself time 7 and 8 of April. When they will announce the program I will let you know for sure ;)


4. Another contest: Can you make it? The next competition organized by Red Bull, 100 teams of 3 poeple from around the world, as a only currency and a bargaining chip cans of Red Bull, no phone, money and credit cards. P. wrote to me and thus I found myself in the team from Czech Republic. :) (Suprising that in the list of teams terms does not captivated Poles, yes... Poles can, surely this fact made organizers scared of us haha).

5. Devise how to write a master's degree asap. Although the topic is great (in a nutshell: the city in music) and a lot of ideas somehow hard for me force yourself and start. Maybe today, maybe today will be THIS day.


6. Plan to go abroad evolving. I thought about London but... during the holidays many people have the same plan. I can not afford a monthly search of work and idleness. I need to try find something while being here and eventually go and have a guaranteed job immediately. Anywhere.


sobota, 8 marca 2014

City where you can buy everything just like that


Barcelona. Oj, dużo by o niej pisać. Miasto przeogromne, uznane przez wielu za jedno z piękniejszych miast w Europie. Ile w tym prawdy? Nie wiem :D Ciężko mi wydawać tego typu opinie, przecież jest tyle pięknych miejsc! Stolica Katalonii ma swoich licznych miłośników ale jest też wiele osób, które się nią nieco rozczarowały - podobno jest przereklamowana. Dlatego też poniżej jej plusy i minusy, spisów takich nie brakuje ale... im więcej źródeł tym bardziej pewne informacje, prawda? ;) Wiele z nich podejrzewam, że można odnieść do całej Hiszpanii (a, że to był mój drugi i ostatni przystanek w tym kraju cóż, nie pozostaje mi nic innego jak kiedyś tu wrócić i "zbadać" wszystko i wszędzie). Zaczniemy od negatywów, nieco trzeba przymrużyć oko na niektóre z nich ale... z resztą sami przeczytajcie.
 

1. Water? Aqua? Cerveza? Beer? Coca? Hash? Czyli w teorii - dla każdego coś dobrego :D W praktyce: nigdzie nie spotkałam tak irytujących sprzedawczyków, którzy podchodzili jeden po drugim gdy siedziałam ze znajomymi na plaży. Jak tu być miłym i grzecznie dziękować? Przykre ale - po prostu się nie da.

2. Ufff jak gorąco!!! - plus i minus zarazem. Ile ludzi tyle pogodowych preferencji :) No i wiadomo... wszystko jest zależne od pory roku. Ja akurat trafiłam na mega upały i ciężko było latać i zwiedzać jak wariatka (polecam wrzesień/październik - jest ciepło, idealnie do zwiedzania, sprawdzone przez rodziców).

3.Łokciem go! Kolanem! - czyli tłum w natarciu. Takiego skupiska ludzi jeszcze nie widziałam, serio. W Parku Guell, na La Rambli, wszędzie... Tylko dla ludzi o mocnych nerwach.



4. Zakupów nie zrobisz! Fiesta Amigo! - gdy natykasz się na nią po raz pierwszy jest szok i troszkę złość, bo przecież potrzebujesz czegoś na teraz, na już. Kwestia przyzwyczajenia i organizacji, zegarek też się przydaje.

5. Łapki przy sobie! - kieszonkowcy i złodzieje. Nie wiem od czego to zależy, nieostrożności, nieszczęścia, zbiegu okoliczności ale ZAWSZE kiedy słyszę opowieści z Barcelonki - ktoś został okradziony. Nawet mojej koleżance na plaży zwinięto srzed nosa torebkę. Szukaliśmy w śmietnikach, wśród skałek, no ok znaleźliśmy torebkę (a nawet 3) niestety, nie należały do Any.

6. Metro spoko ale... czy naprawdę nikt nie wpadł na pomysł zamontowania klimatyzacji w tunelach, które prowadzą z przystanku na przystanek??? (a czasem odlegości były znaczne). Byle dotrzeć do wagonu, gdzie już się zreflektowali i zamontowali chłodzenie.

7. Nikt nie mówił, że będzie lekko... powroty nocą do łatwych nie należą. Taksówka to jedyna opcja - metro jest zamykane, a na nocne busy nie macie co liczyć, nie istnieją.

Siedziałam nad tym troszkę i zachodziłam w głowę co by tu dodać... na szczęście mam możliwość edycji postu ;)



 Czas na zalety, już nie będę oczerniać :)

1. Bo czy ktoś nie słyszał o Gaudim??? Architektura unikatowa, niezwykle intrygująca i jako ciekawostka - wszystkie motywy biorą się z natury z resztą zobaczcie sami w galerii facebookowej (musiałam pożyczyć zdjęcia od rodziców, oni nie byli na wycieczce "on budget").

2. Tapasy, sangria, paella, churossy... Omnomnom! Jedzenie godne, wino zacne. Ceny wbrew pozorom też nie są tak straszliwe - ale wiadomo, najlepiej kupować półprodukty w supermarketach i gotować w hostelu. Jedzenie na mieście kosztuje duuużo.

3. Zgubiłeś się? Niemożliwe! Jedno z bardziej przejrzystych miast w jakim byłam :) Byle poruszać się z mapą (choć i z nią wlazłam od tyłu do parku Guell, ale ja to ja).

4. Metrooo! Dzięki niemu dotrzesz wszędzie, przystanki noszą nazwy atrakcji obok których się znajdują. Idealnie! Najbardziej opłaca się kupować bilety na 10 przejazdów.

5.  Tibidabo czyli górujemy nad Barceloną, 512 metrów ponad morzem. Widoki przepiękne choć ja akurat trafiłam na niezbyt przejrzyste powietrze.



 6. Atmosfera. Bo wakacje, bo słońce, taka mentalność ludzi? Uśmiechnięci, zrelaksowani, radośni. Aż chce się tam przebywać.

7. Woda, plaża, fajne kluby i picie alkoholu w miejscach publicznych :) (Spotkanie z karaluszkiem oko w oko w pewnej klubowej łazience... bezcenne!).

Tak jak przy wadach, wpadnie mi coś do głowy - zostanie dopisane. Powiem tak - trzeba tu przyjechać i zobaczyć wszystko na własne oczy. Doświadczyć wszystkimi zmysłami. Albo Barcelonę pokochacie albo dojdziecie do wniosku, że raz w zupełności wam wystarczy.

Więcej zdjęć: tutaj ;)




ENG version :)

Barcelona. A lot to write about that place. Huge city considered by many to be one of the most beautiful cities in Europe. How truly is that? I've no idea :D It's hard to give this kind of opinion cause there are so many beautiful places in the world, Europe! The capital of Catalonia has many fans but there are many people who were very disappointed and said that Barcelona is overadvertised. Therefore below you can find pros and cons. There is no shortage of such lists but... the more sources the more certain information, right? ;) Many of them can be applied to the whole Spain (it was my second and last stop in this country well, it remains for me to come back and "explore" everything). We'll start with the negatives.



1. Water? Aqua? Cerveza? Beer? Coca? Hash? In theory - something for everyone :D Nowhere met so annoying traitors who approached one by one when I was sitting with friends at the beach. How can you be nice and politely thank? Sad but - you just can not.


2. How hot! - Plus and minus at the same time. How many people that many meteo preferences :) Well, you know... depending on the season. I just found a mega heat wave and it was hard to fly like a fool and explore (I recommend the September/October - it's warm, ideal for sightseeing, checked by my parents).


3. Elbow! Knee! - The crowd on the offensive. Such clusters of people I have not seen, really. In the Park Guell, La Rambla, everywhere... Only for people with strong nerves.


4. No shopping! Fiesta Amigo! - When coming upon it for the first time is a shock and a little angry because you need something for now. Matter of habit and organization, the watch also comes in handy.




5. Pickpockets and thieves. I do not know what it depends on carelessness, misery coincidence but ALWAYS when I hear stories from that city - someone has been robbed. Even my colleague on the beach rolled up bag - we were looking for in the garbage, among rocks, well, ok we found a bag (or even 3) unfortunately did not belong to Ana.

6. Metro 's cool but... if one really had the idea to mount the tunnels that lead from the bus stop an air conditioner? (and sometimes overs were significant). Anything to get to the car where already installed cooling.

7. Nobody said it would be easy. Coming back at night just sucks. A taxi is the only option - the metro is closed and the night buses do not have to count, do not exist.


 

I sat on it a little bit and racked brain what to add here... luckily I am able to edit the post.
Time for the benefits :)


1. Because if anyone had heard about Gaudi? Unique architecture, extremely interesting, and as a curiosity - all themes comes from the nature of the rest of the look (I had to borrow pictures from
parents, they were not on the "on budget" trip).


2. Tapas, Sangria, Paella... Yummy! Food, wine worthy and respectable. Prices contrary to appearances they are not so terrible - but you know, the best is to buy semi-finished products in supermarkets and cook in the hostel. Eating out costs a lot!


3. Lost? No way! One of the more transparent the cities in which I was :) Anyhow navigate with a map (though and I climbed to Park Guell from the back entrance, but it's just me).




4. Metrooo! With it you get everywhere, stops are named attraction next to where they are. Perfect! The most profitable to buy tickets for 10 rides. 


5 Tibidabo which is superior over Barcelona, 512 meters. The views are spectacular but I just came across a very clear air. 

6. Atmosphere. Because of holidays, because of the sun, the mentality of the people? Smiling, relaxed, joyful. As much as one wants to live there.


7. Water, beach, clubs and mojitos on the sand :) ( Meeting with doodlebugs eye to eye in a club bathroom... priceless!).



As with defects, something to fall head - will be added. I'll say this - you have to come here and see for yourself. Experience with all the senses. You will fall in love with Barcelona or you will come to the conclusion that once here is enough. 



More pics: here ;)



wtorek, 4 marca 2014

There's always BUT


Miała być aktualizacja oszczędnościowa ale... no właśnie ALE. Sami spójrzcie :) 


 

Na me urodziny Słoik zapoznał się z Innym, takim z czerwoną kokardą. Tak oto mam robotę na jakąś godzinę (mam nadzieję, że chociaż będąc na chwilę w domu ogarnę temat i wtedy "pochwalę" się na jakim etapie jestem. Hmmm, choć z drugiej strony może poczekam na wypłatę z tamtego tygodnia? Zrobi to z pewnością większe wrażenie ;) ).

Czy coś poza tym w kierunku "Azja"? Sprawdzam bilety, liczę pieniądze, szacuję koszt, patrzę na mapę i... mimo, że padam na twarz rodzą mi się w głowie nowe pomysły i trasa. Ale o tym w dniu kiedy się wyśpię i mój mózg zacznie kojarzyć co się dzieje dookoła. Pracoholizm stadium wczesne. Nie szukam wymówek, pomysłów też mi nie brakuje. Po prostu czas odpocząć: przed tv, w szlafroku, przy mamusinym obiadku.



To travel - to live


ENG version :)

Supposed to do savings update but... well BUT. Take a look above :)

On my birthday Jar acquainted with another one with a red bow. So here I have a job for about a hour (I hope that while being at home for a while and then overtake the "praise" at what stage of richy girl am I :D Hmmm, but on the other hand maybe I should wait for the salary for last week? It will certainly make larger impression ;) ).

Is there something beyond this towards "Asia"? Checking tickets, counting money, estimate the cost, look at the map and... even though I fall on the face are in my head new ideas are arising and also directions, route. But more about that when I get some sleep and my brain starts to associate what is happening around. Workaholic early stage. I'm not looking for excuses, there is no shortage of ideas. Simply time to relax, before television, in a bathrobe, with mommy's dinner.