Dear World: I'm coming!: lipca 2014

poniedziałek, 28 lipca 2014

10 reasons to visit Georgia


Powodów całe mnóstwo ale żeby bez chaosu się obeszło: lista.



1. Gościnność - cóż, mówi się, że Polacy są gościnny, aby się przekonać, iż racji nie mamy należy się udać do Gruzji. Supra (kolacja na bogato) gdzie stół ugina się od jedzenia, a talerze ustawiane są warstwowo. Dochodzi do tego względna sympatia w naszą stronę z racji wizyty Kaczyńskiego gdy trwała wojna (Lech i Maria mają nawet swoje rondo w Tbilisi).

2. Tradycje i obyczaje - Sam fakt prowadzenia obowiązkowych zajęć z tańca w szkołach jest super! Każdy potrafi co nieco i się tego kompletnie nie wstydzi. Jak byście zareagowali, że ktoś w Polsce zna mazurka czy krakowiaka? No właśnie. Szacunek! Do tego z każdym tańcem wiąże się inna opowieść, a piosenki wzruszają na maxa. Ciężko to nawet opisać :) Dumny naród - w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Do tego niezwykle religijni.


Przed wejściem do kościoła itp.. trzeba było się specjalnie przyodziać. / Before entrence to church etc. needed to put on some special stuff.
3. Ludzie - ciekawi, uśmiechnięci i pomocni choć aktualnie krążą pogłoski, że przez natłok turystów już jest ciut trudniej się z nimi dogadać - po prostu zaczęli traktować Nas jak typowych turystów (choć  wiadomo, nie można generalizować).

4. Widoki - zdjęcia mówią same przez siebie.

 

5. Jedzenie - chaczapuri (placek z serem w środku, istnieje jeszcze wersa "lobio" czyli z fasolą i adżarskie z jajkiem i dużą ilością masła) chinkali (swoiste pierogi z mięsem i rosołem w środku, takie 2w1), bakłażany z pastą z orzechów włoskich i granatem (badridżani), a to dopiero początek... 


Chaczapuri
Chinkali
6. Muzyka - w połączeniu z tańcami, istny balsam dla duszy.


6. Wino (!!!) najlepsze jakie piłam, piwo było dziwne i w zbyt dużej butelce, a czacza zdecydowanie zbyt mocna ;)

8. Ceny - już pewnie nieco wyższe niż 2 lata temu ale nadal jest to fajny kierunek i nieco oryginalny. 


9. Pogoda - wrzesień był idealną porą, nadal ciepło choć nie upalnie, zima jest łagodniejsza niż u nas, wiosna MUSI być cudowna, muszę to kiedyś sprawdzić.

10. Klimat - jakoś tak... całkowicie na luzie, bez pośpiechu, inny świat choć na drogach panuje chaos, na targu krzyczą wniebogłosy, warto to jednak przeżyć, posmakować, zobaczyć - to co powyżej jest swoistą kwitesencją.




ENG version  :)

There are a lot of reasons but to prevent chaos I made a list.

1. Hospitality - well, it is said that Poles are welcoming but if you'll go to Georgia you'll probably change your mind. Supra (huge dinner) where table yields of food and plates are set in layers. Added to this is the relative sympathy towards us because of Kaczynski's who visited country when there was a war (Lech and Maria have even their roundabout in Tbilisi).


 
2. Traditions and customs - The mere fact of conducting dance classes in schools is great! Anyone can dance even a little bit and this completely ashamed. How would you have responded that someone in Poland knows the mazurek or krakowiak (names of
traditional polish dances)? That's it. Respect! To that of each dance involves another story, and the songs move us to the max. It's hard to even describe it :) Really proud nation - in the positive sense of the word. For this extremely religious.


 

3. People - curious, smiling and helpful although currently there are rumors that the influx of tourists is already a bit harder to get along with them - it just started to treat us like typical tourists (although it is known that can't generalize).

4. Views - pictures speak by themselves.


 

5. Food - chaczapuri (pie with cheese in the middle, there is 
version "lobio" with beans and adjar with eggs and lots of butter) chinkali (specific dumplings with meat and broth in the middle of such 2in1), eggplant paste with nuts Italian and grenade (badridżani) this is just the beginning...


Bandżari
6. Music - combined with dancing, a real balm for the soul.
 
7. Wine (!!!) - the best in my live!Beer was weird and bottle wa huge, and chacha was too strong;)  


8. Prices - probably a little higher than two years ago but it is still cool and somewhat original direction, despite of money.

9. Weather - september was the perfect season, still warm but not hot, winter is milder than in Poland, spring MUST be wonderful, I have to check it once.


 
10. Climate - something like... totally relaxed, unhurried, another world while on the road there is chaos, on the market people are screaming realy loudly, but it is worth it to experience, taste, see - this is what the above is a kind of
essence of that country.



sobota, 26 lipca 2014

Georgia, oh Georgia!


Do wyjazdu coraz bliżej, żegnam się powoli z Poznaniem, z ludźmi, wszystkim. 5 lat w jednym miejscu to jednak kawał czasu, całe mnóstwo wspomnień... Nie wiem JAK stąd wyjadę, to będzie jedna z trudniejszych rzeczy w tym roku z jakimi będę musiała się zmierzyć. Choć wiem, że będę tu wracać to jednak nie jest to równoznaczne z mieszkaniem. Tak również nieco z sentymentu wracam czasem myślami do Gruzji i Armenii, to był cudowny wypad!


Gruzja choć wydawałoby się, że jest ciut niedostępna aktualnie jest coraz bardziej modnym krajem. Promowanym chociażby przez Mullerów czy Pakosińską, ponadto przeloty z Polski można kupić za psie pieniądze co skutkuje zatrzęsieniem polskich turystów. Częściowo Gruzja już nie jest tą Gruzją, którą ja poznałam (porównując historie ludzi, którzy odwiedzili ją względnie niedawno). Skojarzenia? Najlepsze wino pod słońcem, soczyste i kolorowe owoce, zapachy, pyszne jedzenie, tradycja,  uśmiechnięci ludzie i ogromne zróżnicowanie wewnątrz kraju. Góry? Są! Kaukaz, Kazbek - widoki były przepiękne! Morze? Również jak najbardziej, Batumi mimo kamienistej plaży jest całkiem spoko kurortem, choć zupełnie w innym stylu niż Ustronie czy Jastarnia. 

Wyjazd był w pewnym sensie wymianą międzyuczelnianą. My najpierw gościliśmy w Polsce 14 osobową grupę gruzińską, potem przyszła kolej na nas. Nie pamiętam ile kosztowały wówczas loty i cały wyjazd ale w tym momencie można dorwać przelot nawet za 100/200 zł w dwie strony. 


Przez 13 dni (11.09-24.09) obwożono nas marszrutkami po kraju, nie musieliśmy się tak naprawdę o nic praktycznie martwić, przyjechaliśmy na tzw. ,,gotowe". Jeszcze dwa lata temu nie był to typowy kierunek wypadowy więc wszyscy znajomi robili wielkie oczy, bo przecież nie tak dawno toczyła się tam wojna. 


Nasza trasa prezentowała się tak: Tbilisi, Kachetia (Singhaghi), Borjomi, Gori, Kazbegi, Adjara (Mtriala National Park), Abastumani, armeński Erewan :), Mtskheta, Kutaisi, Vardzia, Grigoleti, Batumi, Tbilisi.



ENG version :)

Closer and closer to my depature, slowly saying goodbye to my lovely city Poznań, to the people, to everything. Five years in one place is a long time, however, a whole lot of memories ... I do not know HOW I'm gonna leave this place, it will be one of the most difficult things this year. Although I know that I will come back here, however is not synonymous with the dwelling. Sentimental thoughts today, cause sometimes Georgia and Armenia comes back to my head, it was a wonderful tour!



Georgia would seem to be kinda currently available but nowadays is becoming more and more fashionable country. Promoted even by Müllers and Pakosińska, moreover departing from Poland can be bought for a pittance which results in numerous Polish tourists. Partially Georgia is no longer that Georgia which I visited (comparing stories of people who arrived relatively recently). Associations? The best wine under the sun, juicy and colorful fruits, scents, delicious food, traditions, smiling people and a huge diversity within the country. Mountains? They are! Caucasus, Kazbek - the views were spectacular! Sea? Also, Batumi despite a rocky beach resort is pretty cool in quite different style than polish seaside like Ustronie Jastarnia. 


 
The trip was kind of universyty exchange. Rirstly group 
of Georgians visited us in Poland, then we go to visit them. I do not remember how much the flight cost and the whole trip but at this point you can grab even tickets for 100/200 (around 50 euros).

For 13 days (11.09-24.09) we travelled around the country in old vansed. Did not have to really worry about anything practically, we arrived at the so-called. ,, ready". Just two years ago it was not the typical direction so all your friends had doing big eyes, because not so long ago fought a war there.


 
Our route presented itself as Tbilisi, Kakheti (Singhaghi), Borjomi, Gori, Kazbegi, Adjara (Mtriala National Park), Abastumani, Armenian Yerevan :), Mtskheta, Kutaisi, Vardzia, Grigoleti, Batumi, Tbilisi.




niedziela, 20 lipca 2014

Are you afraid???


Czy się boisz? Tak sama? To chyba pytania, które najczęściej słyszę i na które dane mi jest odpowiadać. Otóż odpowiedź brzmi: i tak i nie. Z resztą... już tłumaczę :)

Ostatnio analizowałam co jest właściwie niebezpiecznego w Azji. Lista wydaje się długa: węże, pająki, robactwo, które roznosi malarię, różne inne paskudztwa i pasożyty, rekiny, tsunami, wulkany, trzęsienia ziemi, gwałciciele (?!?) - cóż, takie państwa jak Indie niestety są naznaczone piętnem kraju w którym istnieje duże ryzyko gwałtu. ALE przezorny zawsze ubezpieczony. 

Do zabrania/zrobienia/zapamiętania:

  • leki na malarię, które niebawem zdobędę (recepty)
  • szczepionki (został tylko dur brzuszny)
  • gaz pieprzowy, który schowam do kosmetyczki żeby udawał dezodorant
  • coś z wysoką zawartością DEET (subst. odstraszająca komary, porządna!), 
  • moskitiera z Ikei, którą mam w domu nad łóżkiem
  • żel antybakteryjny, 
  • wodę będę piła tylko z butelki, colę na odkażenie ew. coś mocniejszego... 
  • uzupełnię apteczkę (ale o tym innym razem)
  • pić napoje bez dodatku lodu (!!!)
  • łykać witaminę B12 (podobno zmienia coś w zapachu człowieka co nie pasuje moskitom)

I najważniejsze to nie dać się zwariować! :) Gdybym miała myśleć o wszystkim złym co może mi się przytrafić (odnosi się to do każdego) siedziałabym zamknięta na 4 zamki w domu, w bezruchu, bo przecież może się na mnie przewrócić szafa, czy spaść żyrandol. Wszędzie może się stać coś złego, grunt to ostrożność, słuchanie własnej intuicji i unikanie niebezpiecznych sytuacji. Z resztą szczerze mówiąc bardziej się boję, że ze swojego gapiostwa wpadnę do wody, zapomnę o czymś, przegapię wylot, popełnię jakąś uroczą gafę... :D

Kolejne pytanie: ale dlaczego sama? Nie będzie Ci smutno, samotnie? + Ja wolałabym/wolałbym się dzielić z kimś takimi chwilami. A) Jak może być mi smutno kiedy będę w tych wszystkich miejscach? Chłonęła te smaki, kolory, zapachy... B) Jak mogę być sama skoro w Azji żyje 4 mld ludzi gdy w Europie 740 mln ;) Z resztą dochodzi do tego couchsurfing, mieszkanie w hostelach... to robi swoje, z resztą nie wykluczam, że w niektóre miejsca łatwiej będzie sobie znaleźć towarzystwo na miejscu chociażby po to żeby podzielić koszty noclegu np. na jakiejś tajskiej wysepce.




ENG version :)

Are you afraid? So alone? Those questions probably I hear the most often. Well the answer is yes and no, both. Let me explain :)

Recently I analyzed what is actually dangerous in Asia. The list seems to be long: snakes, spiders, worms that spreads malaria, various other vermin and parasites, sharks, tsunamis, volcanoes, earthquakes, rapists (?!?) - Well, countries like India unfortunately are marked by the stigma of the country in which woman are treated badly (please, no offend). BUT forewarned is forearmed.

To take/do/remember:

  •  medicines for malaria (just need to get prescription
  •  vaccine (only typhoid left)
  •  pepper spray which I'm ging to hide with shower gels etc.will be pretending deodorant, 
  • something with a high percentage of DEET (mosquito repellent, best one!)
  • mosquito net from Ikea which I have at home above my bed,  antibacterial gel,
  • going to drink only water from a bottle, a Coke and for decontamination possibly something stronger... 
  • need to fill my first aid kit (but more about that another time) 
  • drink beverages without additional ice (!)
  • ingest vitamin B12 (apparently changed something in the smell of a man what does'nt fit to mosquitos)

And the main thing is not to get mad! :) If I had to think about bad things which can happen to me (applies to everyone) I would be sitting closed at 4 locks at home, in the stillness, because my wardrobe can fall on my head somehow. Everywhere something bad can happen, the most important is just to be careful,listen to own intuition and avoid dangerous situations.
With the rest, honestly I'm more afraid that with my being scatterbrained I'm gonna fall into the water, forget about something, miss the flight or commit a lovely gaffe :D

Another question: but why without anybody? You will not be sad, alone? + I'd rather/I'd prefer to share with someone such moments. A) How can I be sad when I will be in all these places? Absorbing the flavors, colors, smells... B) How can I be alone when in Asia
where 40 billion of people live when only 740 million in Europe ;) Anyway couchsurfing, living in hostels... no chance to be alone! And of course there is big possibility that in some places it will be easier to find a company to share the cost of accommodation for example on some Thai islands.


piątek, 18 lipca 2014

47 days left.

Wielkie odliczanie? Nieeee! Choć faktycznie z każdym dniem coraz bardziej się nakręcam i cieszę na to co mnie czeka. 

 
Wczorajszy spokój zburzyła informacja o samolocie malezyjskich linii, który spadł na teren Ukrainy. Ciarki i gotująca się krew - brak wyobraźni? Pomyłka? Istnieje wiele koncepcji jak do tego doszło. Mam w każdym razie nadzieję, że winni usmażą się w piekle.

Kilka dni temu skończyłam pracować!!! I wiecie co? Bezrobocie zdecydowanie mi służy :) W końcu mam czas na leżenie do 14 w łóżku (co właśnie praktykuję), mogę w końcu nadrobić zaległości towarzyskie i skupić się na tym co jest ważne. 

Trasa wyprawy powoli się klaruje choć plan odwiedzenia Japonii i Tajwanu jest pod ogromnym znakiem zapytania, odłożone pieniądze chyba na to nie wystarczą, no cóż - wszystko okaże się niebawem :) Stąd też nie ma sensu zbyt wiele planować, bo i tak na miejscu wszystko ulegnie weryfikacji. Trasami na poszczególne kraje pewnie pochwalę się na dniach jak troszkę dłużej posiedzę przy mapie.

Sporządzam listę! Nie jedną, nie dwie, w sumie cholera wie ile ich będzie - nie wiem co mi odwaliło z ich robieniem. Chyba potrzebuję względnego ładu, a jedynie spisanie miejsc do odwiedzenia, rzeczy do zrobienia pozornie wydaje się uporządkowaniem. W ciągu najbliższego tygodnia realizacja listy pt. ,,Rzeczy, które muszę zrobić przed wyjazdem z Poznania, a których nie zrobiłam przez 5 lat" - tak, opuszczam Poznań. Skończyłam studia więc czas zrobić krok naprzód, jak wprowadzać zmiany to na całego. Choć trochę to przerażające i czasem myślę, że zrobię to wbrew sobie - wydaje mi się to najlepszą opcją.


1st stop :)

ENG version :)

Big countdown? Nooo! Though actually every day more and more I'm glad for things which awaits me.
 
Yesterday's peace shattered information about the Malaysian's plan
e which fell on the territory of Ukraine. Shivers and boiling blood - lack of imagination? Mistake? There are many ideas how this happened. I hope that the one whose fault it was gonna fry in hell.

A few days ago I finished work! And you know what? Unemployment is definitely for me :) I finally have time to lie in my bed till 2 p.m (which I practice even now), I can finally catch up with my friends and focus on what is important.

The route of the expedition slowly clears but plan to visit Japan and Taiwan is under a huge question mark, set aside the money probably would not be enough, well - everything will be quiet clear soon :) Hence it makes no sense to plan too much cause so everything will be in place verificated. Routes for individual countries probably brag about on days when I will  be sitting with my maps for a bit longer.



I prepare a list! Not one, not two, for a total hell knows how many of them will be - I do not know what I'm doing out of your mind with them. I think I need a relative order, and only write down the places to visit, things to do seemingly appears in the arrangement. Over the next week the implementation of the list ,, Things that I need to do before leaving Poznan, and have not done for five years "- so, yep, I'm leaving Poznan. Done studying so it's time to step forward and make changes to it on the whole. Though it is a bit scary and sometimes I think I'll do it in spite of myself - it seems to me the best option.