Dear World: I'm coming!: Bloger to psuja? / Blogger destroyer?

wtorek, 14 kwietnia 2015

Bloger to psuja? / Blogger destroyer?

 English version below polish ;)

Ostatnio zdecydowanie za dużo myślę i analizuję wszystko co się tylko da. Zaczynając od  ,,po cholerę mi ta Anglia|" przez myślenie żeby może znaleźć inną pracę albo po prostu uciekać i nie zawracać sobie głowy ,,dorosłym" życiem z podatkami i każdym dniem podobnym do poprzedniego. 

Ale żeby to wszystko nie było zbyt proste druga połowa mej głowy myśli... hmmmm, w Polsce zanim cokolwiek odłożę na moje głupie pomysły miną lata, a praca... lepiej płatnej niż tu nie znajdę ot tak. Niedługo zmienię się w zrzędę roku, z większą ilością pieniędzy na koncie ale za to z brakiem czasu na cokolwiek i permanentną miną cierpiętnicy. Coś za coś, szczęśliwa będę później :D 
 

Wraz z mymi egzystencjalnymi przemyśleniami (w międzyczasie) zastanawiałam się jakiś czas temu jak to właściwie jest z blogami o tematyce podróżniczej. Blogerzy psują zabawę innym? A może ułatwiają życie? Nie mają większego znaczenia?  I tutaj: sznur ma dwa końce (jak optymistycznie, co?). Początkowo podzieliłam swój wywód na plusy/minusy ale doszłam do wniosku, że mimo wszystko plusy mogą być dla niektórych minusami więc nie dane jest mi oceniać.

  • Dzięki blogom znajdziemy wiele informacji o miejscach których nie widzieliśmy wcześniej i których czasem nie przyszłoby nam nawet do głowy odwiedzić - wiadomo, że lepiej zobaczyć je jak najszybciej w realu, ale cóż... jak nie da się inaczej póki co dobre są i wirtualne odwiedziny.
  • Poznajemy przeróżne kultury - czyściutka nienamacalna teoria choć wiele razy może ułatwić życie i uchronić przed gafami.
  • Uczymy się (całe życie, na swoich i czyichś błędach) - Tanie loty? Survival? Wielkość plecaka? Co spakować, bez czego się obejdzie, a co jest niezbędne (względnie)?
  • ,,Kochany pamiętniczku..." - pamiątka na lata i informator dla innych, gdy nie mamy czasu pisać każdemu z osobna, że żyjemy, dobrze się bawimy itp.
  • Wiemy np. na jakie wydatki trzeba się przygotować.
  • Podziwiamy świetne zdjęcia, nowe widoczki, owszem są super ALE to tylko nadal tylko/aż zdjęcia. Często obraz nie pokrywa się z rzeczywistością, a wtedy przychodzi zdziwienie i rozczarowanie (z autopsji).
  • Ile ludzi tyle opinii dotyczących miejsc/krajów/jedzenia - dopóki sam nie spróbujesz to się nie dowiesz. Obiektywizmu brak.
  • Istnieje możliwość, że nic Cię już nie zdziwi - bo już gdzieś to widziałeś, gdzieś o tym czytałeś.

Wiadomo... mamy wyjście, właściwie dwa: czytać albo nie czytać. Dlatego te DYWAGACJE ostatecznie nie miały większego sensu :D 

Pozdrawiam z Norwich,

Perfect Housewife ;)

 
ENG version :)


Since couple of weeks I analyze everything what I can, thinking way too much either. Starting from ,,why the hell I'm in this England" by thinking that maybe I should find another job or simply run away and do not bother  anymore with ,,adult" life with taxes and every day similar to the previous one.


But that's all it's not too easy as it seems to. The second half of my head is thinking... hmmmm, if I would do the same in Poland it would take ages to put my money on a side for my silly ideas and the work... I would,'t find better paid than here. Soon I'm going to turn into grumpy one, with more money on my bank account but with the lack of time for anything and permanent expression of martyr. Something for something = I'm going to be happy later :D

To be or not to be.

Along with my existential thoughts (in the meantime) I wondered some time ago how actually it is with travel blogs. Bloggers spoil others fun? Or maybe make life easier? Are they even a bit helpful in their existance? And here "the rope has two ends" (optimistic, eh?). Initially I shared my discourse on the pros/cons but I came to the conclusion that despite all the advantages may be for some negatives so leaving that for you guys.

  • You will find out there a lot of information about the places you haven't seen before and where possibly you wouldn't go - you know it's better to see it as soon as possible in the real world, but, well... if we have no chance for it still virtual visit is better than nothing, right?
  • We are getting to know various cultures -  intangible theory although many times can make life easier and to guard against bloomers.
  • We can learn sth (for whole life on our own and one's mistakes) - Cheap flights? Survival? The size of the backpack? What to pack, what you can live withiut, and what is necessary (relatively)?
  •  ,, Dear diary ... "- keepsake for years and guide for others when we do not have time to write each one of them, that we are still alive, we have fun etc.
  • We can find some infos about prises - so we know how big/small funds do we need.
  • We can see the great pictures, new views, yes they are great BUT it is still/only the image. Often the image does not coincide with reality and then comes the surprise and disappointment (autopsy).
  • How many people that many opinions about  the places/countries/food - until you have tried it you'll never know. Lack of objectivity.
  • It is possible that you won't be surprised anymore- because: I've seen it somewhere, read about it somewhere. 

I know... there is an exit, actually two: read or not to read. Therefore the agonizing ultimately had not much sense :D
 

Regards from Norwich,

Perfect Housewife! 

 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz