Dear World: I'm coming!: Tajskie podsumowanie / Thai summary

wtorek, 7 kwietnia 2015

Tajskie podsumowanie / Thai summary

English version below polish :)


Należałoby W KOŃCU podsumować pobyt w Tajlandii (na blogu pojawi się jeszcze wpis o wyspach - na samym końcu wyprawy odwiedziłam Koh Lantę i Koh Tao - jeżeli ktoś ma jakiekolwiek pytania służę pomocą wszelaką). Nie spędziłam tak roku, ani chociażby kilku miesięcy ale powiedzmy, że coś tam widziałam, poznałam, odwiedziłam.


Tajlandia... pierwszy kraj, który odwiedziłam. Pierwszy w którym opadanie szczęki łączyło się z wytrzeszczem oczu - z szoku, osłupienia i niedowierzania. 

Prażone robale. Pin pong show. Ladyboysi. Masaże. Mniej lub bardziej jawna prostytucja. Gaz rozweselający. Pyszne jedzenie. Kolory. Brud. Ciągłe wspinanie i wchodzenie po schodach, co najmniej 5 zawałów. Nauka porządnego posługiwania się pałeczkami. Kradzież. Podróżowanie nocą. Najsmaczniejsze owoce, jakie jadłam w życiu. Mój pierwszy raz na skuterze. Przejażdżka na słoniu. Rafting. Wpół zatopiona bambusowa tratwa. Tuk tuki. Ciągłe podejrzenia. Świątynie. Irytacja ciągłymi próbami sprzedania czegokolwiek. Upał. Ciągłe gubienie się i ,,nauka chodzenia" wśród tłumu. Nauka targowania. Trekking w dżungli. Fireshow. Reagge bary. Muzyka na żywo. Klub w Tajlandii i dodatkowe 3 dziury w mózgu z powodu muzyki. Liczne kąpiele - gdzie popadnie. Szczury giganty w Bangkoku. Pływający targ. Głaskanie naćpanych tygrysów. Dużo Changów. Totalna dezinformacja.  Gorące źródła w górach. Tłumy wspaniałych ludzi i całe mnóstwo dobrych wspomnień.



 
Wrażenia?  Wydaje mi się, że Tajlandia już jest nieco popsuta (mimo, że nie mam porównania z tym co było x lat temu). Z jednej strony dzięki szeroko pojętej turystyce kraj się wzbogaca z drugiej - ludzie robią się coraz bardziej chciwi i fałszywie milutcy, a natura na tym baaardzo cierpi (np. rafa koralowa). Odwieczny problem krajów rozwijających się, coś za coś chce się rzec. 

Koh Tao

Mimo wszystko pokochałam ją. Ze swoimi wszystkimi mniejszymi i większymi wadami. Da się tam kupić i załatwić dosłownie wszystko, a wszelkie absurdy są na porządku dziennym i po tygodniu już chyba nic nie jest w stanie człowieka zdziwić o czym pisałam TUTAJ. I z pewnością odwiedzę jeszcze ten kraj ale tym razem daruję sobie Bangkok i wyspy, północ wymaga dłuższej eksploracji :) W Pai zostanę na dłużej, z pewnością. Ceny? Wyspy są droższe, północ tania, Bangkok - trzeba wiedzieć gdzie szukać, no i do wszystkiego dochodzi umiejętność targowania się - spokojnie, można tą umiejętność bardzo szybko opanować do perfekcji, mamy wiele okazji do trenowania ;)

Tajski spis treści - tak żeby nikt się nie nadwyrężył zbytnio przy szukaniu czegokolwiek. Tam znajdziecie całą resztę. Czas na Laosssss!

Pozdrawiam,

Kanapkowa mistrzyni!




ENG version :)

Time for Laos so need to summarize FINALLY my stay in Thailand (I'm going to write one more post about islands - at the end of the trip I visited Koh Lanta and Koh Tao - if anyone has any questions, just drop me a line). I didn't spend there year or even a few months, but let's say that I saw something, met some people and visited some places.  


Thailand... the first country I visited. The first where my jaws fall and where had exophthalmos eyes at once - from the shock, dismay and disbelief.  

Roasted bugs. Pin pong show. Ladyboys. Massages. More or less overt prostitution. Laughing gas. Delicious food. Colors. Dirt. Continuous climbing and climbing stairs + at least 5 heart attacks. Lessons of using chopsticks decently. Theft. Travelling at night. The most delicious fruits I ate in my life. My first time on a scooter. Ride on an elephant. Rafting. Bamboo raft. Tuk tuks. Continuous suspicion. Temples. Annoyance of trying to sell anything. Heat. Continuous getting lost and learning to "walk" among the crowd. Science of bargaining. Trekking in the jungle. Fireshows. Reagge bars. Live music. Club in Thailand and an additional 3 holes in the brain because of the music. Numerous baths - wherever and whenever. Giants rats in Bangkok. Floating Market. Stroking drugged tiger. A lot of Changs. Practical disinformation. Hot springs in the mountains. Crowds of great people and a lot of good memories.

Phuket

It seems to me that Thailand is already a bit broken (even though I have no comparison with what was "x" years ago). On the one hand thanks to the wider tourism enriches the country on the other - people are getting more greedy and false nice and nature is suffering (for example coral reef). The eternal problem of developing countries "something for something" you want to say.


Koh Lanta - week before way back.

After all I love Thailand. With all major and minor defects. Where you can buy and get literally everything and all the absurdities are here in the order of the day and after a week probably you won't be suprised anymore - wrote about it HERE. I will for sure visit this country again but this time I will skip Bangkok and islands, North requires a longer exploration :) In Pai going to stay bit  longer, certainly. Prices? The islands are more expensive, North is cheap, Bangkok - you need to know where to look and to everything there is bargaining skills - no worries if you can't do that you are going to have opportunities to train, to become a master ;)

All posts about Thailand - just to help you with searching of anything. Time for Laosssss!


Regards,


Master of sandwiches!

 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz