Dear World: I'm coming!

niedziela, 24 listopada 2013

First couch in Amsterdam



Amsterdam! Krążyłam po centrum w oczekiwaniu na mego pierwszego Cs-owego hosta, chyba nie muszę wspominać, że troszkę się stresowałam? Każdy kto mnie mijał pytał czy potrzebuję pomocy albo... czy chce przykopcić, hmm, holenderska gościnność? Rivelino w końcu dotarł!!! Myślałam, że pójdziemy spać (bo zazwyczaj o 2 w nocy to właśnie się robi, prawda?) ale ku memu zaskoczeniu nie poszliśmy. Gadając do 5 rano, doczekaliśmy praktycznie wschodu słońca (a widok z balkonu miałam nieziemski). Okazało się, że mieszkam w akademiku, mam własną, dużą sofę i praktycznie śniadanie do łóżka, czuję się rozpieszczana!!! O hoście mym na wstępie: Rivelino urodził W Brazylii, mieszkał trochę na Surinamie, potem w USA, studiuje stomatologię w Amsterdamie i aktualnie tam pomieszkuje :) Niesamowity mix! 


 Wyszliśmy razem w miasto, najpierw przeszliśmy obok muzeum Van Gogha, park bez drzew ale za to z pięknymi trawnikami obsadzonymi ludźmi. Minęliśmy później bliżej nieokreślony zbiornik z kolorowymi "rzeźbami" z folii aluminiowej(?) i napis "I amsterdam". Nie byłabym sobą gdybym na niego nie wlazła i cóż...mimo trudności, jakoś się wdrapałam! Gorzej było z zejściem i przypłaciłam to kilkoma pięknymi, soczystymi siniakami na nogach :D Przeszliśmy przez całe miasto, uważając gdzie tylko się da na rowery i skutery, które miały swoje ścieżki przy chodniku. Pieszy jest tam definitywnie w niebezpieczeństwie! Wylądowaliśmy w niesamowitej bibliotece z widokiem na cały Amsterdam. Po drodze zjedliśmy najlepsze frytki na świecie! Nieco ukryte i niepozorne miejsce ale jeżeli ktoś planuje być w Amsterdamie polecam: Voetboogstraat 331012 XK Amsterdam, samiutkie centrum. 


Dalsze zwiedzanie i szok życia: red light districk i panie niczym mięso w rzeźni, w oknach wyłożonych białymi kafelkami, prężnie wyginające się jak wygłodniałe pantery i sex shopy na każdym rogu. Stamtąd już tylko parę kroków dzieliło nas od chińskiej dzielnicy i... bułeczki z kremem kokosowym. Typowo amsterdamskie? Ściany z jedzeniem, kanały, rynek z kwiatkami, niebiesko-białe tramwaje i miliony zwariowanych rowerzystów :) Wszędzie zapach marihuany i coffe shopy, knajpy z tęczowymi flagami, sklepy pełne ogromnych serów, sklepy z nasionami, wszystkim do zjedzenia i wypicia z choćby minimalną zawartością zielska. Niesamowite miasto!


ENG version

Amsterdam! I was circling around the city waiting for my first Cs-host. That I need  to mention that I'm a bit stressed? Everyone who passed me asked me if I needed help or... if I want to get high, hmmm, is that Dutch hospitality? Rivelino finally arrived! I thought I'd go to sleep (because usually at 2 am it is what you are doing, right?) But to my surprise we didn't. Talking until 5 am, waited to almost sunrise (and the view from the balcony on the 8th floor was awesome). It turned out that I live in a dorm, I have own large sofa and breakfast almost  to bed, I feel spoiled! Rivelino was born in Brazil, lived for some time on Surinam, then lives in US for a while, and studying dentistry (properly he finished his studies ;) ) in Amsterdam and also living there :) Blazing mix!

We went out together in the city, first walked pass the Van Gogh museum, the park without trees but planted lawns with beautiful people. We passed later unspecified tank with colorful "sculptures" of aluminum foil(?) and the inscription "I amsterdam" . I would not be myself if I had not climbed on it and well... despite the difficulties, somehow climbed! Worse was the descent and paid for it with some beautiful, juicy bruises on legs :D We went through the whole city, taking care wherever possible for bikes and scooters, which have their tracks next to the sidewalk. Pedestrians there are definitely in danger! We landed in an incredible library of ubiquitous views of the whole of Amsterdam. On the way: The best fiers in the world! If you plan to be in Amsterdam I fully recommend : Voetboogstraat 33 1012 XK Amsterdam.

Further sightseeing and shock of my life: Red Light Districk and the ladies in the windows tiled like meat in a slaughterhouse, a dynamically curving like a hungry panther and sex shops on every corner. From there, just yards from Chinatown and... bagels with cream of coconut. Typically Amsterdam? Walls with food, feeds, flower market, blue and white trams and millions of crazy cyclists everywhere :) smell mary-jane and coffe shops, pubs with rainbow flags, shops full of huge cheeses, shops seeds, all to eat and drink with even a minimal amount of weed. Amazing place!


piątek, 22 listopada 2013

Berlin chilling


Kolejna osobistość, która nie dała mi w nocy spać (chrapanie my love), na dodatek Petr ucieka z Berlina, bo rusza dalej w drogę. Cóż, taka kolej rzeczy. Przyjechał Forf (Justyna) więc plan na ten dzień zakładał typowo babskie czynności i pełen chillout :) Podróżowanie po Berlinie po dwóch dniach nie stanowi już jak się okazało wielkiego problemu, bo mimo remontów/awarii zawsze udało mi się jakoś dotrzeć na miejsce. Z drinem w butelce, bez pośpiechu, bez spiny... Uwielbiam takie dni. Trochę zwiedzania, zakupy,  naładowane cukrem donuty z Dunkin Donuts (w Polsce donutowa sieciówka próbowała podbić Warszawę, niestety nie wyszło) łażenie i  ostatecznie leżing w parku z piwkiem. Jeju, jak ja uwielbiam ten widok! Masa ludzi na trawniku, piwkowanie na pełnym legalu, pan mieszkający na kocyku w parku podchodzący do ludzi w celu pozbierania pustych butelek/puszek... Ekologicznie. Mimo tego cały czas w myśli zadawałam sobie pytania: co ja tu robię? co mi strzeliło do głowy??? 

Wieczorem (dla odmiany) również wyszłyśmy w celach dość wiadomych. Chciałyśmy dotrzeć do klubu/pubu gdzie siedzi się na kiblach - tym razem mapa zwiodła, intuicja również i skończyłyśmy w parku  w środku miasta :) z piwkiem, chipsami octowymi i fritz colą.  Z ciekawostek: dowiedziałyśmy się od pewnych młodych Niemców, iż język polski jest TWARDY (co Ci Niemcy mają w głowach?!?) Jak wiadomo - mimo posiadania mapy dość łatwo się zgubić więc zabłądziłam wracając do domu (okazało się, że tego fragmentu miasta mapa już nie obejmowała...).W końcu spotkałam na swej drodzę istotę żywą (nie mówiąc o setkach myszy, które widziałam po drodze). Los chciał żeby był to czarny mężczyzna o podejrzanym wyglądzie - na szczęście okazał się kochany i pomógł mi jak tylko potrafil. Dotarłam do hostelu, padłam, zasnęłam w minutę.

Another person who made my night (love snoring), in addition Petr escapes from Berlin, he moves on the road. Well, thats the way things are. My friend came so plan for that day assumed a typical womanly activities and obviously  full chill out :) Travelling to Berlin after two days is no longer a problem, because despite repairs/failures always managed somehow get any place i wanted to. We met at the bus stop took coctail in the bottle, with no hurry, no stress... I love that kind of days. A little sightseeing, shopping, loaded with sugar donuts from Dunkin Donuts (in Poland tried to conquer Warsaw, unfortunately did not work out) legwork and finally lying in the park with a cold german beer. Yeah, how I love this view! A lot of people on the lawn, fully legal drinking, many guys who live on a blanket in the park approaching the people to collect empty bottles/cans ... Ecologically.  Despite this all the time I was asking myself in my head: what am I doing here? What I popped to mind?

 In the evening (for a change), also went out for the purposes fairly obvious. The plan was to reach out to a club/pub where people are sitting on the toilets - this time map deceived , intuition well and we finished in a park in the middle of town :) of course not alone: with a beer, vinegar chips and fritz cola. What is interesting: we heard from some young Germans that Polish is HARSH (which you Germans have in their heads ?!?) As you know - despite having maps quite easy to get lost so I got lost coming home (it turned out that this part of the city map no longer included...). Finally I met somewhere on my way living creature (not to mention hundreds of mice that I saw on the way). As fate would have it to be a black man with a suspicious appearance - fortunately turned out to be very nice and helped me as he could. I got to the hostel, fellt asleep in 1 minute .